Zdarza się tak, że kulinarne eksperymenty potrafią niespodziewanie przyprawić o zawrót głowy.
Wiadomo - gotowanie nie lubi atmosfery napięcia, czy presji czasu. Woli spontaniczność i spokój.
W takich właśnie okolicznościach powstała tarta ze szparagami. Powstała właściwie
z resztek, czyli z tego, co akurat było w lodówce. Nawet ciasto było wielką improwizacją, której efekt był fenomenalny.
Ciasto na spód tarty (bardzo maślane - przypominające bardziej ciasto francuskie niż kruche)
3/4 szklanki mąki pszennej
1/2 kostki masła (pokrojone w kawałki)
3 łyżki zimnej maślanki
1 jajko (opcjonalnie, bo jak już zdążyłam sprawdzić nie jest niezbędne)
szczypta soli morskiej
Z podanych składników zagniatamy ciasto. Musimy zrobić to szybko i sprawnie. Zbyt długie wyrabianie sprawi, że ciasto będzie twarde, a nie chrupiące. Wystarczy, że wszystkie składniki dobrze się połączą.
Formujemy kulkę i owijamy folią spożywczą. Wkładamy do lodówki przynajmniej na godzinę.
Schłodzonym ciastem wylepiamy formę do tarty i wstawiamy ponownie do lodówki na około 10-15 minut.
Rozgrzewamy piekarnik do 170 stopni. Spód tary dodatkowo nakłuwamy widelcem, dzięki temu nie urośnie i zachowa odpowiedni kształt. Wstawiamy do piekarnika i podpiekamy do momentu lekkiego zezłocenia.
W tym czasie przygotowujemy resztę składników, które trafią na wierzch tarty.
1/2 pęczka białych szparagów
1 średni pomidor
1 jajko
4 łyżki mleka, albo śmietany
twardy ser (użyłam Grana Padano)
1 dymka
1 ząbek czosnku
kilka gałązek świeżego tymianku
sól, pieprz, odrobina chilli
Szparagom odłamujemy zdrewniałe końcówki. Obieramy i kroimy na pół - gotujemy około 10 minut (najlepiej na parze). Kroimy dymkę i pomidory (te drugie w ósemki).
Jajko roztrzepujemy z mlekiem (lub śmietaną). Dodajemy pokrojony drobno czosnek, sól, pieprz oraz płatki chilli.
Na podpieczonym spodzie układamy szparagi oraz kawałki pomidorów. Rozsypujemy pokrojoną dymkę. Całość zalewamy jajkiem z mlekiem i czosnkiem. Obsypujemy jeszcze startym serem i gałązkami tymianku.
Wstawiamy ponownie do piekarnika na kolejne 20 minut (aż masa stężeje i nabierze ładnego - lekko złotego koloru).
Danie dobre na obiad, kolację, piknik, na ciepło, na zimno... Można przygotować ją dzień wcześniej wieczorem i następnego dnia zabrać do pracy.
Najlepiej smakuje z sałatą rzymską skropioną jedynie vinegretem.