Myślałam, że o bakłażanie wiem całkiem sporo. Myślałam, że jadłam go już na wszystkie możliwe sposoby. I tak sobie żyłam przekonana, że temat bakłażana już się wyczerpał. Ale pewnego pięknego dnia zobaczyłam filmik - już na samą myśl o nim, robię się głodna i chcę biec do najbliższego warzywniaka po kolejną porcję oberżyny.
Tym razem nie napiszę ani słowa o przygotowaniu tego dania. Tym razem trzeba to zobaczyć na własne oczy. Ja nie mam dziś czasu*, dlatego zapraszam na seans.
Parmigiana di Melenzane** - Instrukcja (film)
* Równolegle do pisania posta, gotuję vege - bigos i jestem tym faktem bardzo podekscytowana. Nie wiem, co z tego wyniknie, ale na razie wszelkich potencjalnych gości oraz przechodniów uprasza się o omijanie mego domostwa szerokim łukiem. Bigos pierwszego dnia gotowania ma swoje prawa. Mam nadzieję, że do jutra zapach wywietrzeje!
** W mojej "vege" wersji nie ma oczywiście mięsa - zamiast pulpecików dodałam podsmażone na oliwie pomidorki cherry.
A na zdjęciu jest tylko połowa całej zapiekanki - druga część zniknęła niepostrzeżenie i nie dotrwała do sesji zdjęciowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz