Figi. Szczerze mówiąc wolę ich zieloną wersję. Niby minimalna różnica w smaku, ale jednak.
Nie jest to żadne wiekopomne odkrycie - najlepiej smakują tam, gdzie naturalnie występują, ale nie ma co narzekać, bo to jest ten moment, gdy możemy trochę ich sobie podjeść, znajdując na polskim straganie.
Ja za to zielonych nie jadłam. Dobrze wiedzieć, tych będę szukać jako pierwszych w tym roku.
OdpowiedzUsuń