Wiem dokładnie, kto wyhodował pomidory, cukinię, paprykę, pora, więc to dla mnie prawdziwe skarby.
Tylko bakłażan i świeży tymianek były bardziej anonimowe, bo zostały kupione pod Halą Mirowską, a oliwa w sprawdzonym i ukochanym sklepie z włoskimi produktami.
To był bardzo szybki slow food, bo szkoda by było spędzić taki cudny dzień siedząc w domu.
Piękne lato, piękny sierpień, piękna niedziela...Trzeba było wskoczyć na rower i mrużąc oczy od słońca, jechać przed siebie, odwiedzając między innymi stały letni punkt programu, czyli Zielony Jazdów. A tam jak zwykle warzywno - roślinne cuda (np. pomidory uwiecznione na zdjęciu).
Wszystkie warzywa zostały usmażone na oliwie z oliwek (każde osobno), a następnie połączone i duszone w sosie pomidorowym. Tylko tyle i aż tyle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz