Nie żałuję letnich dzionków, róż poziomek i skowronków,
Lecz jednego, jedynego jest mi żal.
Addio, pomidory, addio ulubione,
Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.
To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,
Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.
Addio, pomidory, addio, utracone,
Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł.
...
"Addio Pomidory" z Kabaretu Starszych Panów
A jednak jest sposób na zgryzotę spowodowaną brakiem polskich pomidorów zimą. Jeden myk i mamy namiastkę sierpnia! Pomidorki koktajlowe na gałązce! Może trudno w to uwierzyć, ale poniższa gałązka zastała przeze mnie sfotografowana dziś - czwartego lutego - w trakcie niezwykle zimnego epizodu tej zimy. Nie wiem, skąd do mnie przyjechały (zapomniałam zapytać pana, który mi je sprzedawał - chyba dlatego, że wyglądał jak Jamie Oliver), ale smakują tak, jak powinny, a że za oknem jest zimno, to może je zapiec?
Pomidorki kroimy na połówki. Układamy w naczyniu żaroodpornym. Na każdej połówce kładziemy plaster czosnku. Przyprawiamy czym tylko chcemy i skrapiamy obficie oliwą. Dziś dodatkowo dodałam plastry cukinii, bo zamarzył mi się makaron z tymi właśnie dodatkami.
Pieczemy w temperaturze 150 stopni przez godzinę. Po upieczeniu możemy podać z serem np. na rukoli, albo tak jak na załączonym obrazku - z makaronem, serem i pietruszką. Pychota!!!
Buongiorno, pomidory!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz