sobota, 10 sierpnia 2013

Moje domowe przeTwory

Deszcz! Może zabrzmi to dziwnie, ale po tym, co ostatnio miało miejsce (a przecież ja lubię upały), deszcz był wyczekiwanym wybawieniem i upragnionym katharsis. Dzięki niemu można było wreszcie odetchnąć (przede wszystkim chłodniejszym, wilgotnym i rześkim powietrzem), odpocząć i zając się czymś, co w czasach upałów jest niemożliwe i bolesne.
W końcu można było upiec porcję granoli i spędzić pół dnia smażąc konfitury: na przykład porzeczkową oraz wiśniową z odrobiną wanilii*.





<- konfitura wiśniowa z wanilią


konfitura z czerwonej porzeczki        ->











Teraz można sobie zaśpiewać i - jeśli ktoś bardzo chce - zatańczyć (jak ten pan: "Singing In The Rain")

* Proporcji nie podaję, bo były mocno "na oko. Podstawą mojej domowej przetwórni jest improwizacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz