sobota, 30 listopada 2013

Stek z tuńczyka

Od samego rana wyświetlał się w mojej głowie pewien komunikat - niczym wielki neon świecił napis : "Dziś masz ochotę na rybę!" I nie chodziło o żadną małą szprotkę, czy tłustą makrelkę zjedzoną na kolację, ale o solidny kawał ryby.
Pogoda pod psem, grudzień u progu, a ja z własnej i nieprzymuszonej woli, rzuciłam się w wir wymyślania i szukania świątecznych prezentów, dodatkowo czytam ostatnio książkę Ruth Reichl (krytyka kulinarnego New York Timesa)* - podsumowując powyższe, zasłużyłam na nie byle jaką rybę, albo po prostu narobiłam sobie na nią ochotę. Jak szaleć, to szaleć, więc padło na tuńczyka i chciałam, żeby smakował tak, jak miałam szczęście zjeść go w pewnym kulinarnym raju.



Wino: białe
Pieprz: czerwony
Oliwa: z oliwek

Ziemniaki i cukinia zostały upieczone.
Tuńczyk krótko obsmażony na oliwie (2 minuty z każdej strony), a następnie uduszony w cebuli (4 minuty), która wcześniej przez 15 minut smażyła się na oliwie, a potem dusiła kolejne 10 minut w białym winie.


* "Czosnek i szafiry, czyli sekretne życie krytyka w przebraniu".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz