wtorek, 5 lutego 2013

O soczewicy, Dzikim Zachodzie i genach...

Kiedyś byłoby tak:

Pani S: Oj! Tato! Przecież to western, tego się nie da oglądać. One wszystkie są takie same. Nie, ja tego nie będę oglądać. Nigdy, prze-nigdy!
Pan G**: Ale to jest western pierwsza klasa. Z Johnem Waynem! Ty się po prostu nie znasz!
...
I tak to trwało przez ładnych parę lat. Aż do dziś, bo oto wieczorem pobiegłam co tchu, żeby odebrać książkę, na którą czekałam od dwóch tygodni. I nie była to wcale książka, o chęć przeczytania której można by mnie posądzać. Nie sądźmy po pozorach! Im starsi jesteśmy, tym bardziej przekonujemy się, że siła genów jest ogromna. Możemy zaprzeczać, buntować się, oszukiwać samych siebie, ale kiedyś geny się na nas zemszczą - w mniej lub bardziej wyrafinowany sposób. Mnie zemsta "genu fana Dzikiego Zachodu" właśnie dopadła. Nie zawaham się przeczytać historii okrutnych i krwawych "Braci Sisters" Patricka DeWitta**. I co bardziej zaskakujące - kwiczę na samą myśl o tym.

Ale żebym mogła dziś wieczorem spokojnie zasiąść na sofie wraz z "braćmi", muszę szybko przygotować jutrzejszy obiad, a właściwie obiad musi przygotować się sam. Dziś na nic więcej pozwolić sobie nie mogę. To będzie "tylko", albo "aż" soczewica z warzywami.

Czerwona soczewica z warzywami (a la gulasz; około dwie porcje)
1 średnia marchewka
1 mała pietruszka (korzeń)
natka pietruszki
1 duży ziemniak
1/2 średniego pora
1/2 czerwonej papryki
1/2 średniej cukinii
1 filiżanka czerwonej soczewicy
1 łyżka koncentratu pomidorowego
sól i pieprz
ostra papryka
1/3 łyżeczki utłuczonego w moździerzu kuminu
kawałek świeżego imbiru
ok. 1/2 l wody + pół kostki bulionu (eko)
2 łyżki oliwy
1 ząbek czosnku






Wszystkie warzywa kroimy w niewielkie kawałki. W rondlu rozgrzewamy oliwę i wrzucamy kolejno: marchew, pietruszkę, ziemniaka i paprykę - smażymy ok. 4 minuty, a następnie dodajemy: pokrojony czosnek, por i cukinię - smażymy kolejne 4-5 minut. Jako ostatni podsmażany składnik, dodajemy soczewicę. Po kilku kolejnych minutach całość zalewamy bulionem. Mieszamy i dodajemy resztę składników, czyli najpierw koncentrat, starty imbir i przyprawy. Całość gotujemy około 30 minut - aż wszystkie warzywa (głównie ziemniaki i marchew) zmiękną. W razie potrzeby dolewamy wodę. Potrawa musi mieć konsystencję gulaszu. Musi rozgrzewać i poprawiać nam humor (na mnie tak właśnie działa). Podajemy z solidną porcją natki pietruszki.

* Pan G - czyli Tata, dla pewnych wybranych osób "Pan Tata", miłośnik westernów, John'aa Wayne'a i Johnny'ego Cash'a.
**Jak zwykle Michał Nogaś stoi za tą rekomendacją, a ja mu wierzę i czytam to, co poleci (w Trójkowym programie "Z najwyższej półki" i  w "Trójkowym Znaku Jakości".

1 komentarz:

  1. Niech i ja wtrącę swoje trzy grosze, wszak posiadam ten sam zestaw genów. Jako potwierdzenie tezy dodaję ze swej strony: zamiłowanie do pchlich targów, oraz mistrzowskie wykonanie tego oto utworu:http://www.youtube.com/watch?v=bC7UdkLbEvo (w tercecie,Pan G. za kierownicą)

    OdpowiedzUsuń