niedziela, 12 maja 2013

Konfitura rabarbarowa z wanilią i migdałami

Czas: Majowy poranek, sobota
Miejsce: Hala Mirowska
Akcja rozgrywa się przy jednym ze straganów. Właśnie odchodziłam z kupionym rabarbarem, a przede mną była pewna pani.

...
Pani X: Pani uważa z tym rabarbarem...
Pani S: Ale dlaczego? (zerknęłam badawczo na zielono - różowe łodygi, udając, że nie wiem o co chodzi, choć podejrzewałam co może nastąpić)
Pani X: Nie można go jeść za dużo. On ma te szczawiany i inne takie.
Pani S: Ale, ale... ja go lubię!

Skąd ten czarny PR? Przecież to jest przyzwoita roślina, której i tak nie jemy przecież w hurtowych ilościach, bo towarzyszy nam tylko w maju. Dlaczego niektórzy się go boją? Ja się nie boję, a nawet powiem więcej, ja go naprawdę lubię. Podobno zawiera dużo błonnika, witaminy A, C i E, a także potas i magnez. I tego się trzymajmy.

Mam ulubioną konfiturę, którą mogę jeść praktycznie przez cały rok. Postanowiłam ją przygotować sama - z tych składników, które jestem w stanie w niej rozpoznać.
Samodzielne smażenie konfitury uświadomiło mi jak dużo cukru ma w sobie ta, którą kupuję, bo moja domowa wersja (mimo że moim zdaniem zawierała dużo cukru, w dalszym ciągu nie była tak słodka, jak oryginał).

Konfitura rabarbarowa z wanilią i migdałami (porcja na jeden mały słoik)
1/2 kg rabarbaru
cukier trzcinowy (dużo cukru, czyli kilka solidnych łyżek)
wanilia (1/2 laski)
garść uprażonych płatków migdałowych


 

Rabarbar myjemy, odcinamy końcówki i kroimy na kawałki. Zasypujemy 3 łyżkami cukru i odstawiamy na godzinę, żeby puścił sok.
Po tym czasie całość przekładamy do rondla i zaczynamy proces powolnego smażenia. Dodajemy nasionka wanilii (wyskrobane z połowy laski) i cukier (około 2 łyżki). Kiedy owoce zaczną się rozpadać, sok zredukuje, a całość zacznie delikatnie bulgotać, wówczas zmniejszamy ogień i mieszamy co jakiś czas, żeby uniknąć przypalenia. I tak około 30 minut. Pod koniec wrzucamy płatki migdałowe i dalej smażymy przez kilka minut. Jeśli konfitura jest już wystarczająco gęsta (i słodka - a jeśli tak nie jest, to dodajemy cukier według uznania) wyłączamy ogień.
Konfiturę studzimy, a zaraz potem możemy ją jeść - na przykład na chałce i z ricottą.
Tak przygotowana może stać w lodówce kilka dni, ale pewnie i tak długo tam stać nie będzie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz