Miałam plan upiec chałkę, bo znowu wpadłam w "chałkowy trans". No i odrobinę zaszalałam! Późnym wieczorem upiekłam: dużą chałkę, małą chałkę i bułeczki. A do tego powstała jeszcze ekspresowa konfitura agrestowa, bo kupiłam agrest, który okazał się być strasznie kwaśny i niedojrzały (to się nazywa szczęście w nieszczęściu). Spora ilość cukru oraz cierpliwość (w trakcie mieszania) zmieniła kwaśne, zielone owoce w słodki dodatek do drożdżowych wypieków.
Przepis na chałkę (albo na bułeczki) tutaj * Ciasto jest genialne i łatwe, co nie znaczy, że robi się je szybko. Trzeba trochę się wysilić, ale efekty są tego warte, bo ciasto rośnie jak szalone. Jest puszyste, miękkie i bardzo smaczne.
* źródło: White Plate
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz