poniedziałek, 29 lipca 2013

Summer in the city!

Jak przetrwać kanikułę? Najlepiej znaleźć sobie odpowiednie miejsce. I lepiej niech to nie będzie klimatyzowane pomieszczenie - bo to może przyprawić nas o nagłą gorączkę i paskudne przeziębienie (!)*, ani piwnica (bo choć chłodna, to jednak paskudnie ciemna, a nam potrzeba słońca, które sprowokuje produkcję witaminy D), ani też mieszkanie (bo choć przyjazne, to nadal nieznośnie gorące).
Tym miejscem jest dla mnie park - ten ulubiony, najbliższy, gdzie można siedzieć w cieniu drzewa i nawet w najgorszy upał czuć się całkiem przyjemnie. A jeśli dodatkowo - po drodze do parku - odwiedzimy najlepszą w okolicy lodziarnię i zapodamy sobie odrobinę zimy w wafelku (najlepiej o smaku lawendy i rozmarynu, wiśni z chili i pistacji**), to już jesteśmy w niebie.






* Wiem, co mówię, bo przerobiłam ten scenariusz w ostatnią upalną sobotę - stanowczo odradzam!
** Lody Bliklego i żadna kanikuła nie jest nam straszna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz