poniedziałek, 2 lipca 2012

Mus śmietankowo - czekoladowy z borówkami

Niektórzy są już nad morzem. Ćwiczą jogę na plaży (ze szczególnym uwzględnieniem pozycji: "pies z głową w dół"), jedzą ryby (przekraczając w ten sposób normy ich spożycia dla statystycznego Polaka) i ładują baterie słoneczne, jak tylko się da.
Inni natomiast już, już prawie wyruszają na północ (jak każe pewna świecka tradycja, której celem od paru ładnych już lat są Babie Doły). Zanim to jednak nastąpi musi jeszcze upłynąć chwila. W tak zwanym międzyczasie, siedzę sobie w swoim tajemniczym ogrodzie - pod lipą. Cieszę się jej cudownym zapachem. Spalam sobie kolana, nie czując, że słońce agresywnie się z nimi rozprawia. Wcinam czereśnie, czytam, słucham śpiewu ptaków i brzęczenia pszczół. Gapię się w niebo.


I tak radośnie i niespiesznie spędzam sobotę i niedzielę razem z Panem G. Na śniadanko grzanki z masłem i miodem, do tego kubek kawy. Na obiad pierogi z jagodami, które zostawiła dla mnie przed wyjazdem Pani E, a na deser mus z borówkami (z własnego ogrodu). Gdy go zajadam, czuję się jak bohaterka "Dziewczyn do wzięcia", dla której nadmiar kremu sułtańskiego stał się problemem, a koniec katastrofą. Ze mną jest inaczej, bo lubię mus z białą czekoladą, a ponadto wiem, kiedy powiedzieć pas i nie przekroczyć tej cienkiej granicy.

 
Mus śmietankowy z białą czekoladą
300 ml śmietany kremówki
1 tabliczka białej czekolady
garść borówek amerykańskich
kilka listków mięty


Śmietanę ubijamy mikserem na sztywno (nie dodajemy cukru!). Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, a następnie lekko studzimy. Dodajemy do ubitej śmietany i mieszamy delikatnie rózgą. Przekładamy do pucharków i obsypujemy obficie borówkami. Dekorujemy listkami mięty. Odstawiamy do schłodzenia lub - jeśli nasza silna wola okaże się być wyjątkowo słaba - zjadamy natychmiast.

Dobrze, że jest takie miejsce. Dobrze, że jest taki tajemniczy ogród...

Porzuć miasto i chodź... Musisz tu przyjść


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz