wtorek, 10 lipca 2012

Ryba wędzona w wersji na kanapkę

Być nad morzem i nie jeść ryb? Być w rybnym zagłębiu i nie przywieźć w walizce pamiątki z wakacji, w postaci słusznej porcji wędzonego łososia i dorsza? I tylko żal duszę ściska, że jedyne, co może zaproponować turyście nadmorska miejscowość, to ryba smażona w panierce. A jak już uda nam się cudem znaleźć rybę z grilla, to i tak muszą coś popsuć (np. posypać granulowanym - czyli wyjątkowo paskudnym- niby - czosnkiem). Dlaczego statystyczny Polak nie żąda czegoś więcej? Przecież ze świeżej ryby można w prosty sposób wyczarować cuda. To jest po prostu skandal.
Na szczęście wędzona wersja ryb - mimo że mniej zdrowa - cieszy podniebienie, bo jest pyszna i zupełnie nie przekombinowana.


Dziś moja kuchnia na kolację serwuje kanapki z chleba razowego z kozim serkiem, z dodatkiem chrzanu i z wędzonym łososiem na rukoli. Wszystko dodatkowo i obficie potraktowane świeżo mielonym pieprzem. To jest to!!!!
A jutro nastąpi dalszy ciąg programu.

2 komentarze:

  1. Lubię to!Piszę te słowa spoglądając na Zatokę Pucką.

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie jest miec taki widok i taka kanapke:)

    OdpowiedzUsuń