niedziela, 27 maja 2012

La Fromagerie - ser i stare koronki

Nie potrafię żyć bez serów. Bez nich moja kuchnia nie mogłaby istnieć. Wygląda na to, że właściwie - oprócz warzyw i chleba - sery są jej podstawą. Ciekawe czy dałabym radę zamieszkać w jakimś uroczym, odludnym miejscu i zajmować się ich produkcją? Na szczęście blisko mnie jest jeden bardzo ważny punkt na kulinarnej mapie Warszawy - La Fromagerie, czyli królestwo serów z całego świata, które znajduje się w Starej Fabryce Koronek (ciekawe połączenie).
Wizyta we "Fromażerii" może przyprawić o: Hitchcock'owski zawrót głowy, oczopląs, paraliż decyzyjny bądź też o nagły atak histerii (jak to czasem mają dzieci w sklepie z zabawkami). Tylko tam w jednym miejscu mogę znaleźć to, co kocham i czym objadałam się we Francji - sery: Crottin de Chavignol, Comte, czy wreszcie mój najukochańszy Picodon (a oprócz tego jeszcze całkiem spory wybór innych serowych skarbów z Anglii, Walii, Szwajcarii, Holandii i Włoch).
W miejscowym bistro - wszystkim entuzjastom koziego sera polecam zapiekany Crottin de Chavignol na rukoli - obowiązkowo ze szklaneczką Cydru bretońskiego.
Po takiej dawce pyszności można już tylko oprzeć się wygodnie na krześle, wyciągnąć nóżki, patrzeć w niebo i śpiewać: "Heaven, I'm in heaven..."

La Fromagerie


Cydr bretoński


Zapiekany Crottin de Chavignol na rukoli




1 komentarz:

  1. Dreszcz rozkoszy przeszedł mi przez plecy w trakcie lektury :) Jedna z moich ulubionych miejscówek. Do odwiedzenia w najbliższy weekend!

    OdpowiedzUsuń