środa, 1 lutego 2012

Galette z cukinią

Koniec stycznia w Polsce - termometr postanowił pobić rekord. Minus dwadzieścia stopni jest już tylko kwestią czasu. Każde wyjście na zewnątrz stanowi wyzwanie. Zakładanie kolejnych warstw ubrań, czapek, szali i tym podobnych przyprawia o zawrót głowy, ale... jest coś niesamowitego w tej pogodzie. To słońce, to powietrze, a do tego jeszcze coraz dłuższy dzień... Jeśli taki stan rzeczy nie będzie trwał do maja - tylko powiedzmy do końca lutego, to ja jestem na tak. Będę grzecznie nosić czapkę, rozgrzewać się herbatą z sokiem malinowym, albo kawą zbożową z mlekiem, będę jadła regeneracyjne posiłki jak dla drwala, będę wspominać letnie dni... tylko niech słońce nie zachodzi za chmury!
Podobno najlepszym posiłkiem na tak ekstremalnie zimne dni są zupy. Ok! Jadłam dwa dni z rzędu zupę z dyni, mogę więc bez wyrzutów sumienia zapodać coś zupełnie innego.

Buszując po kolejnych kulinarnych blogach natknęłam się na Galette. Przypomniał mi się maj...W ramach powrotu do przeszłości - odrobina wspomnień - czyli ostatnia wizyta w Lyonie u A i J.
Totalny chillout : słońce, upał, szukanie street artu, oglądanie nowego Allena, obowiązkowe wizyty na targu jedzeniowych wspaniałości, wieczorne koncerty jazz'owe, pikniki, bieganie po muzeach: sztuk pięknych, sztuki nowoczesnej, a przede wszystkim kolejne spotkanie z kulturą francuską - szczególnie poprzez jej kulinarny aspekt. I powiedzmy to głośno: ilości jedzenia były hurtowe, ale jak inaczej można poznać inną kulturę? No jak? I jeszcze te litry, a może nawet hektolitry...

Lyon

Najlepsze różane i lawendowe lody pod słońcem
Chyba odrobinę się rozmarzyłam, ale od razu zrobiło mi się cieplej.
Wróćmy jednak do Galette - może narażam się na krytykę. Może usłyszę od wiadomych - i co tu dużo mówić jednak uprawnionych do tego osób, że źle to robię, że profanuję, że Francuzi robią to zupełnie inaczej, że mam sobie dać spokój i zająć się lepiej bigosem. Zaryzykuję jednak, bo ten przepis za mną "chodzi" od kilku dni.



Galette z cukinią

Ciasto:
1 1/4 szklanki mąki, schłodzonej w lodówce przez 30 minut
120 gr schłodzonego masła,
1/4 szklanki jogurtu naturalnego (w oryginalnym przepisie kwaśna śmietana)
2 łyżeczki soku z cytryny
1/4 szklanki lodowatej wody
sól

Nadzienie:
1 średnia cukinia, pokrojona w plasterki
1 łyżka plus 1 łyżeczka oliwy z oliwek
1 średni ząbek czosnku,
1/2 szklanki sera ricotta
1/2 szkl. tartego sera Bursztyn (albo Parmezan)
1/4 szkl. tartego sera Korycińskiego
rozmaryn (albo świeża bazylia)
odrobina startej gałki muszkatołowej

Do posmarowania:
1 żółtko ubite z 1 łyżeczką wody

W dużej misce łączymy mąkę z solą. Dodajemy masło pokrojone w kostkę i zagniatamy, aż utworzą się grudki. W małej miseczce łączymy jogurt, wodę i sok z cytryny - dodajemy do masła z mąką.
Zagniatamy ciasto - nie za długo. Przykrywamy folią i odstawiamy do lodówki na godzinę.

Cukinię pokrojoną w plastry solimy i rozkładamy na papierowym ręczniku - odstawiamy na 30 minut i zbieramy nadmiar wody.
W małej misce łączymy oliwę i drobno pokrojony czosnek.
W kolejnej misce łączymy starte sery - z ricottą i łyżeczką oliwy z czosnkiem. Dodajemy gałkę muszkatołową, pieprz i sól (jeśli trzeba).
Na obsypanym mąką blacie rozwałkowujemy ciasto na 30 cm okrąg. Rozsmarowujemy sery, układamy cukinię i polewamy resztą oliwy z czosnkiem. Brzeg zawijamy i smarujemy żółtkiem.
Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na ok 30-40 minut (aż brzegi nabiorą złotego koloru).
 Bon appétit!

Żródło: White Plate

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz