niedziela, 5 lutego 2012

Pieczone pomidorki koktajlowe


Nie żałuję letnich dzionków, róż poziomek i skowronków,
Lecz jednego, jedynego jest mi żal.

Addio, pomidory, addio ulubione,

Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół.
Nadchodzą znów wieczory sałatki nie jedzonej,
Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół.

To cóż, że jeść ja będę zupy i tomaty,

Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ
W te witaminy przebogaty.

Addio, pomidory, addio, utracone,

Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł. 
...
"Addio Pomidory" z Kabaretu Starszych Panów

A jednak jest sposób na zgryzotę spowodowaną brakiem polskich pomidorów zimą. Jeden myk i mamy namiastkę sierpnia! Pomidorki koktajlowe na gałązce! Może trudno w to uwierzyć, ale poniższa gałązka zastała przeze mnie sfotografowana dziś - czwartego lutego - w trakcie niezwykle zimnego epizodu tej zimy. Nie wiem, skąd do mnie przyjechały (zapomniałam zapytać pana, który mi je sprzedawał - chyba dlatego, że wyglądał jak Jamie Oliver), ale smakują tak, jak powinny, a że za oknem jest zimno, to może je zapiec?
 

Pomidorki kroimy na połówki. Układamy w naczyniu żaroodpornym. Na każdej połówce kładziemy plaster czosnku. Przyprawiamy czym tylko chcemy i skrapiamy obficie oliwą. Dziś dodatkowo dodałam plastry cukinii, bo zamarzył mi się makaron z tymi właśnie dodatkami.


Pieczemy w temperaturze 150 stopni przez godzinę. Po upieczeniu możemy podać z serem np. na rukoli, albo tak jak na załączonym obrazku - z makaronem, serem i pietruszką. Pychota!!!


Buongiorno, pomidory!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz